Józef Zając
ja tu tylko sprzątam
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:56, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Relacji nie mogę napisać, bo nie byłem, choćby z racji zamieszkiwania poza bazą, świadkiem najistotniejszych wydarzeń na MP. Mogę tylko napisać o swoim łowieniu.
To tak: I tura, San, OS. Łowię w stanowisku które rozciąga się od wlewu powyżej bani do wyspy w Zwierzyniu. Miejsce bardzo dobre, choć mocno eksploatowane. Zdecydowałem się na bankówkę, czyli rynienkę pod wierzbą. I to był mój błąd, bo lipienie (na pstrąga raczej nie można tam było liczyć) zupełnie nie chciały współpracować. Za to na końcówce płani, którą pominąłem, zaczęły oczkować lipienie, co wykorzystał kolega z "Podlasia" łowiąc sześć sztuk. Próbowałem łowić pod lasem, z nastawieniem na pstrągi, ale kiedy zobaczyłem ponadmetrowa głowatkę, która tam buszowała stwierdziłem, że raczej przepłoszyła mi ryby i wróciłem "pod wierzbę". W ostatniej godzinie udało mi się, łowiąc ramię w ramię z Michałem Haszczycem, złowić 3 lipienie. Wszystkie ryby w naszym stanowisku złowiono na suchą muchę. Ja - na "bażanta".
Popołudniowa tura - jezioro. Losuje jako partnera Józka Wenita. Pogoda - istny hardcore - leje, wieje, zimnica...Początkowo troche się motamy - nikt z nas nie umie obsługiwać silnika, w końcu co nieco zalapuję i przejmuje rolę "sternika". Jest przynajmniej śmiesznie, bo ryby nie biorą, a samo łowienie przypomina bardziej jakiś "kulawy spinning" niż muchowanie. W końcówce tury dopływamy pod brzeg, gdzie łowi już kilka łódek. Rzut - okoń. Potem drugi. - Zaraz będzie i pstrąg - żartuję do kolegów. I rzeczywiście, rzut i jest!!! Udało się go szczęśliwie doholować, gęba mi się cieszy, bo wiem, że wyniki są marne. Zostajemy w tej okolicy już do końca tury. Na jakieś 5 - 10 min. przed syreną zapinam kolejnego pstrąga, holuję zgodnie ze wszystkimi zasadami sztuki wędkarskiej, nie dopuszczam do wyskoku i... metr od burty ryba się odpina. Klnę w duchu, bo druga rybka lokowałaby mnie w czołówce sektora. Obie ryby miałem na jasnego puchowca, linka w 6 stopniu tonięcia.
Trzecia, poranna tura. Łowię w towarzystwie Piotra Koniecznego i Tolka Cimały oraz nieznanego mi kolegi z Sieradza. Stanowisko - od drugiego dołka do końca wyspy w Łączkach. Woda jest brudna - pod naszym brzegiem nie do łowienia, pod przeciwnym - mocno strzelona. Tolek wybiera miejsce w samym centrum dołka, poniżej łowi Piotr, ja idę na wlot, który rozpoczyna się ciekawymi rafami. Koledzy od początku nimfują, ja postanawiam zacząć od streamera. Nie mam brania, za to szybko urywam dwa komplety much. Zmieniam metodę - pierwsze przepuszczenie glajchy - i jest rybka. Potem druga, która, niestety okazała się ciut za krótka. Podobnie jaki i wszystkie inne już do końca tury. Na dodatek, po jakiejś godzinie łowienia nabieram wody i szczękam z zimna. Chłopaki lepiej wybrali - Tolek goli pstrąga za pstrągiem i z sześcioma rybami wygrywa sektor, Piotr walczy jak lew wbijając się w wodę po pachy, przechodzi nawet pod brzeg od strony lasu. W efekcie zapisuje 4 ryby i też jest wysoko w klasyfikacji sektorowej. Ja zajmuję miejsce coś około 20. w sektorze, a w całych zawodach 33. Czyli - przyzwoicie, acz bez żadnej rewelacji.
Jak napisałem wcześniej - zawody trudne, a JLS, jak się wydaje, będzie jeszcze trudniejszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|