darkre
Moderator
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Czarne / pomorskie /rz.Gwda,Czernica Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:39, 23 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Nareszcie , troche wolnego czasu i chwila na krótką relacje z mojego debiutu na MME w Hiszpanii. Może troche póżno , ale lepiej póżno niż wcale Na początku dziękuje wszystkim za doping , który było czuć nawet 2500 km od Polski. Dziękuje Trenerowi , Menadzerowi , Krętaczom much i wszystkim zawodnikom za doskonała organizacje i klimat który panował podczas treningu i całej imprezy. A teraz zaczynamy :
Hiszpania przywitała nas deszczem i przenikliwym zimnem ( około 10 C ) , wylatujac z polski pozostawiliśmy praktycznie wszystkie ciepłe ubrania w domach. Ja osobiście z ciepłych ubrań zabrałem tylko polar i oddychającą bielizne, to musiało wystarczyć na te kilkanście dni. Na lotnsku w Madrycie wynajmujemy auta ( trwa to chyba z 3 godz.) , hiszpanom się nigdy nie spieszy , taka nacja ( ciągła mańana ). Przejazd do miejsca zakwaterowania trwa około 4 godz. ( 430 km). Po drodze piękne krajobrazy - wapiene białe góry i ta soczysta zieleń kontastująca z pomarńczową , prawie czerwoną ziemią robią niesamowite wrażenie. Podróż mija szybko, takich autostrad to nawet w niemczech nie znajdziecie, istny majstersztyk. A jeszcze pare lat temu tutejsze drogi wygladały podobnie jak u Nas. I to wszystko z unijnej kasy. Pozostaje mieć nadzieje że może i ............ hm nie będe zapeszał.
Docieramy na kwatere, miłe zaskoczenie domek z pełnym wyposażeniem , bardzo schludny , wszyscy sa zadowolenii. Około północy dociera do nas Adam Jakrzewski - mój kolega wędkarz mieszkający w hiszpanii bez którego pomocy ( tłumacz ) ciężko byłoby coś załatwić. Jeszcze tylko wskazania trenera , jaką metodą kto ma jutro łowić
i niewiadomo kiedy w całym domku robi się cicho ( poza małymi pomrukami z niektórych pokoi . Rano , leje. Jesteśmy pełni obaw co do czystości tutejszych wód , ale najpierw licencje. Wypisanie ich dla całej ekipy ( 14 osób ) trwa 3godz. !!!! mańana. Wreszcie się doczekaliśmy i hej że nad rzeke. Dzielimy się na dwie ekipy, co by obłowić dwa różne łowiska. Woda jest dość dobrze trącona , zaczynamy. Po jakiejś godzinie wszyscy jednakowo stwierdzają - tu nie ma ryb ??? !!!. Próbujemy wszystkich możliwych metod , niestety z marnym skutkiem. Wieczorem, ogólne spotkanie i zdanie relacji z dzisiejszego łowienia ( tzw. spowiedż ) . Każdy po kolei, w obecności trenera i innych zawodników zdaje relacje , jaką metodą i na co złowił ryby lub nie. Okazuje się że druga grupa miała troche więcej szczęścia i jakieś rybki połowiła. Więc jakieś informacje na temat hiszpańskich pstragów już są. Krętacze biora sie do roboty , żeby każdy zawodnik mógł jutro przetestować metody i muszki polecone przez kolegów. Niestety całą noc leje i nasz trening na rzece na którą mamy licencje jest niemożliwy , poprostu płynie powodziowa czerwona woda. Wracamy do kwatery. Druga grupa znowu ma farta , bo u nich jakoś dało się łowić do południa, potem już tylko czerwień. Robimy sobie przerwe , niektórzy idą odpocząć inni coś przekąsić , jeszcze inni jadą poćwiczyć rzuty nad ocean ( propozycja Adama , podobno coś można na oceanie złowić) . Ja jade razem z nimi. Ryby w delcie rzeki jest dużo , głównie cefale i jakieś takie 2- 4 kg "okonie" których na muche nie sposób złowić. Adam który ma ze sobą spining łowi jednego takiego 2kg na gumke. Niesamowicie waleczna ryba , ja mam branie i 20 m odjazd poczym ryba się spina.Niestety musimy wracać , bo o 17.00 spotaknie ze sponsorem i codzienna spowiedż. Dzisiejszy trening nie wnosi zbyt dużo , ale jest jakieś światełko w tunelu bo przestało padać. Nazajutrz ostatni dzień treningu. Nie jest żle wody są mocno powyższone, ale czyste. I bardzo szybko spadają. Łowie kilka pstrągów , 20 -35 cm. Głównie na krótka nimfe , dużymi muchami . Próbuje mokrej i streamera, ale bez efektu. Po południu woda robi się krystaliczna i ryby robią sie piekielnie trudne. Łowie głównie małymi nimfkami pod prąd , skradając sie do rybek na czworaka , co daje pare pstrągów około 20-25cm. Dochodze do płani , gdzie zbiera kilka rybek, są zaje....e płochliwe . Pierwszy mój rzut , niweczy moje plany o złowieniu hiszpańskiego pstrąga na suchą. Chociaż starałem się niesamowicie , nie mam pojęcia jak te ryby mnie zauważyły. Wieczorem sprawozdanie i podsumowanie trzech dni treningowych. Dochodzimy do wniosku że najskuteczniejsza metodą w czystej wodzie jest metoda żyłkowa pod prąd , ewentualnie mokra mucha. Jęśli chodzi o suchą to jeżeli ktos bedzie miał żerujące rybki na stanowisku to trzeba spróbować , ale nie tracić zbyt wiele czasu. Streamer jest zupełnie nieskuteczny. Następnego dnia oficjane treningi i jeśli chodzi o rzeki to wnioski są podobne. Na jeziorze treningowym , niestety nie wszystkim było dane łowić , hiszpanie wymyślili sobie że tylko trzech zawodników z danej drużyny bedzie miało tą możliwość. Okazuje się że jezioro to zbiornik zaporowy na rzece, na wysokości około 1700 m npm. Woda wygląda jak pośniegowa ( zielono-morski kolor) i jest piekielnie zimno , około 6 C. Według wskazań trenera , każdy łowi na co innego. Najskuteczniejszą metodą jest streamer ( ważki , pijawki) na lince intermedium fast , ewentualnie 3 stopień. Łowimy głównie tęczaki , jadnak są to ryby dzikie ( dawno wpuszczone ) w przedziale 25-35cm. Ryby stoją głównie pod brzegami. Wieczorem ogólne zebranie i ustalenie strategii na Mistrzostwa. Krętacze mają pełne ręce roboty, przed nimi nieprzespana noc. I tak już dla nich pozostanie do końca mistrzostw.
My pełni napięcia oczekujemy na losowanie. Moje wypadło tak :
1 tura
Sektor II
rzeka Ason stanowisko nr. 7
Wsiadamy razem ze Staszkiem Guzdkiem do autobusu. Podróz trwa dobre 2 godz. Rzeka jest piękna, czysta, wielkości Dunajca ,ale z dużo większym uciągiem. Po "rozmowie" z sędzią okazuje się że woda jest o około 1m wyższa. Obchodze stanowisko , na pierwszy rzut oka wygląda rewelacyjnie . Piękane zejścia w 2-3 m banie , potem krótka płań i powtórka. Okazuje się że sędzia zapomniał miarki, ale ma siatke więc ewentualnie złowione ryby będzie w niej przetrzymywał. Łowienie zaczynam od długiej , żyłkowej nimfy pod prąd. Tak łowie około 1,5 godz. bez brania. W tym czasie parokrotnie zmieniam muchy Zaczynam mieć dziwne myśli, czyżbym robił coś nie tak . Mijają dwie godziny , przechodze całe około 400 m stanowisko. Decyduje się na mokrą muche , schodze niżej pierwszej banii , gdzie rzeka troszke zwalnia , łowie pół godziny bez brania. Jeszcze próbuje suchą bez efektu. Na ostanie 15 min. postanawiam wrócić na najbardziej obiecującą miejscówke i obłowić ją jeszcze raz nimfą. Pierwszy rzut mam rybke , niestety brakuje 1 cm , za chwile drugą podobną i to tyle. Jestem załamany , debiut w MME i odrazu jajo. I jeszcze do tego ten ogromny stres , drużyna zarobiła przezemnie komplet punktów. A tu trzeba walczyć dalej.
2 tura
Sektor III
Jeziora Alsa
Okazuje się że na Ason , było mnóstwo zer. Staszek cudem, mając jedno branie zaliczył ture. Podwożą nas na parking , gdzie dostajemy lanch pakiet z plastikową kiełbasą której w żaden sposób nie da się przełknąć. Pozostaje soczek , woda , jabłko i pomarańcza. Dobrze że w przydrożnym barze można wypić kawe. Dziwi nas że przerwa trwa tak długo, hm myslimy sobie: pewnie jest blisko do jeziora. Ale blisko nie było 2,5 godz drogi i spóżnienie na ture o 30 min. Typowa hiszpańska mańana . Los chciał że współnie ze Staszkiem łowimy na jednej łódce. Zakładmy identyczne zestawy , nasz sędzia pokazuje że wie gdzie są ryby i że na jego łajbie złowiono 3 , z nielicznych w pierwszej turze. Dajemy mu wolną ręke. Płyniemy , a sądzia każe łowić , patrzymy się ze Staszkiem na siebie , bo jest to troszke dziwne - łowić podczas płynięcia , patrzymy na innych też tak łowią. Więc dalej do pracy. Trzeci rzut pod brzeg , krótkie przytopienie linki, pare krótkich pociągnieć i mam dolikatne skubnięcie , potem powtórka i siedzi !!! Krótki hol i rybka w podbieraku. Tęczak 30 cm . I cały mętlik w głowie , stres itp mija. Łowi mi się super. Po około pół godz. mam drugiego. Za chwile następna rybka mi spada , okazuje się że muszka sie odwiązała . Około godz. do końca zacinam jeszcze jednego tęczaka, skacze jak oparzony i po którymś salcie się odpina. Jestem troszke zdenerwowany, wiem ile ryb połowili w 1 turze. Myśle: te 2 ryby które złowiłem i 2 które mi spadły pewnie dały by mi zwycięstwo w sektorze, no cóż taki to sport. Staszek nadal na zero , praktycznie bez brania , pomimo że łowimy identycznymi zestawami. Pół godz. przed końcem Staszek zacina rybe, jest duża, robi pare odjazdów i cały czaas dołuje. Nagle hiszpański sędzia krzyczy " karpa, karpa" skąd on to wiedział nie widząc ryby. Pewnie dletego że na tym zbiorniku nie ma tak dużych pstrągów . Patrze na Staszka ?? , robi się niepewnie ??. Po chwili widzimy duży brązowy ogon. Karp 50 cm ląduje w podbieraku. Pijawka tkwi w pysku. Bez komentarza. Stasiu jest zrospaczony. Do końca nie mamy już brania. Wieczorem przy kolacji wyniki , i miłe zaskoczenie jezioro za 1 pkt wspólnie z portugalczykiem. Super
3 tura
Sektor IV
rzeka Aragoza stanowisko nr. 11
Po wieczornych konsultacjach z trenerem ,wiem ża na moim stanowisku jakieś ryby złowiono. Jezioro dodało mi pewności. Więc rano mam mocno naładowane akumulatory. Dzisiaj jesteśmy na czas. Spokojnie oglądam stanowisko, Rzeka wielkości połowy Białki Tatrzańskiej, ale z większym spadkiem i piekielnym uciągiem. Woda po kolana zwala z nóg. Wszedzie jest bardzo płytko max 30 cm. Są trzy dołki może po pół metra. Pytam się sedziego o jakieś wskazówki , okazuje się że on ryb nie łowi i kompletnie się na tym nie zna. Zaczynam od dołu stanowiska , dosłownie na czworaka ,skrupulatnie obławiając metodą żyłkową zwolnienia za kamyczkami. Daje to mizerne efekty. Pare małych rybek w granicach 10cm. Dochodze do pierwszego głeboczka. Pierwszy rzut- branie , zacinam i ryba odrazu wylatuje z wody , szybki chwyt za podbierak i celne trafienie , mówie do sedziego "peqeńo trucha" - niewielki pstrązek , kiwa do mnie żebym dał do mierzenia. Na miarze 18,7 cm , zaliczony !!!! . Nie wiedziałem że można się cieszyć z tak małej rybki. Złowiłem jeszcze dwa , zupełnie podobnie, dołek = ryba. Były trzy dołki , więc trzy ryby ,hm zeby było więcej głęboczków - mozna pomażyć.
4 tura
Sektor V
rzeka Pas stanowisko nr. 18
Rzeka nieco większa od Aragozy. Ale równie szyko płynąca. Jest sporo czasu na obejście stanowiska. Długie z 700 m , mysle sobie jak to obłowić. Stawiam w pierwszej kolejności na stanowiska bardziej pachnące rybą. Podczas przygotowania do tury kontem oka widze zbiórke. Postanawiam zacząć od suchej - bez efektu. Poczym zaczynam od dołu i mozolnie pne się pod prąd , niemalże na czworaka. Przez 2 godz. zero poza kilkoma małymi pstrązkami złowionymi w obiecujących miejscówkach. Postanawiam wrócić do suchej. Ryba która zbierała napewno była dobra. Zchodze brzegiem w dół rzeki , jednak zatrzymuje się w środku stanowiska , pewna miejscówka którą przedtem obławiałem nie daje mi spokoju. Zmnienam muszki na większe , jest tu dość głeboko około 1m , ale uciąg potworny. Czołgam się po brzegu, żeby nie spłoszyć ryb, pare przepuszczeń i nic. Mysle trzeba wracać do suchej. Wstaje i ide wodą w dół , brzegiem nie da rady , takie chaszcze. Podczas schodzenia wypuściłem z premedytacją z 15 m żyłki i taką pseudo mokrą obławiam zwolnienia za kamykami. Nagle mam branie , rybka miota się na powierzchni spienionej wody , widze że jest dobra. Ręce mi drżą, żeby tylko nie spadła i ..........spadła. W powietrze leci pare polskich słówek, ale myśle sobie chyba znalazłem na nie metode. Teraz już z przysiadu powoli w dół i 15 m żyłki . Trzymam za kamyczkiem , 1 ,2 3 , 5 , 10 sekund i branie !!!! Siedzi , temu już nie dałem uciec, zaliczony !!!! łowie tym sposobem jeszcze 2 ryby i 3 mi spadają. Szkoda że tak póżno na to wpadłem. Brania miałem praktycznie za każdym kamykiem , tyle że nie starczyło czasu . Szkoda
Tura 5
Sektor 2
Rzeka Ason stanowsko nr. 7
I znowu ten nieszczęśliwy Ason , gdzie dane było mi zerować. I do tego ta "nie" szczęśliwa 7. Po drodze na stanowisko wsiadają sędziwie - kibice chyba jakiegoś miejscowego klubu piłkarskiego. Czuje się jakbym jechał na macz. Spiewy , krzyki , tańce itp. . Patrze na Staszka też jest w szoku o co tu chodzi ?? Ale nic dojeżdzam na stanowsko i wszystko się normuje. No może pozatym że mojego sedziego gdzieś wcieło. Ide sam na stanowisko. Tu Ason to duża rzeka , robi wrażenie. Idąc brzegiem zauważam rybe stojacą za kamnieniem , chyba łosoś , a może pstrąg , hm tylko on raczył wiedzieć . Bynajmniej była to ryba grubo ponad 70 cm. Zapewne takie to ryby, rwały zestawy naszym i nie tylko, w poprzednich turach. Na stanowisku mam dwa mosty, Mysle to bardzo dobrze , bedzie łatwiej przeprawić się na drugi brzeg. Widze mnóstwo spławiających się ryb. Mam mętlik w głowie , czy zacząc od suchej ( trening na nią nie wskazywał) czy może nimfa. Jednak wygrała sucha. Na moście kibice, trener , kierownik i dwóch kretaczy Antek i Łukasz ( dzisiaj mają wolne ) oraz paru hiszpanów. Zaczynam ture. Nie ma sędziego. Na szczęscie za 2 min się znalazł. Troche zdziwiony że już sie zaczeło. Próbuje łowic suchą pod prąd. Pierwszy rzut na chrusta i odrazu branie i pudło. Jestem wkurzony, drugi rzut i branie i znowu pudło . Myśle coś jest nie tak . Ryby ewidentnie nie biora muchy , tylko się nią interesują. Zaczynam zmiany. Nic się nie dzieje. Nadal są oczka , ale moje muszki są olewane. Zakładam zyłke 0,10 i oliwke na kiełżowym haku nr 20 . Rzut ,wyjście , zacięcie , hol i brawa na moście . Pierwszy zaliczony ( 30cm). Fajnie , myśle mam muszke. Niestety nie jest łatwo, ryby dalej nie chcą współpracować. Postanawiam zmienić stanowisko . Pierwszy rzut w nowej miejscówce, wyjście zacięcie i odjazd na 20 m . Potem salto i znowu odjazd. Widze że jest coś nie tak , ryba nie jest tak duża by stawiac taki opór. Po długim holu wyjmuje pstrąga 37 cm zaczepionego za końcówke pokrywy skrzelowej. Na szczęście zaliczony. Następny rzut i znowu siedzi tym razem większy , pstrąg skacze jak oszalały , niestety spada. Widze jaszcze pare oczek , niestety nie potrafie zmusić ryb do brania. Zaczynam łowić nimfą. Mam branie , zacięcie wygląda na zaczep, nagle cos rusza i ciągnie jak oszalałe w kipiel między kamieniami. I tyle go widzieli. Podnosze zestaw, żyłka 0,20 ucieta , co to za ryby ????? Łowie dalej , wyjmuje pstrąga na 37 cm i przez 1 godz. nie mam już brania. Ide jeszcze spróbować suchej , widze oczka , ale ryby są nie do złowienia. Do końca jestem już bez brania.
Teraz gdy to pisze jestem bogatszy o pewne doświadczenia, takie zawody bardzo dużo wnoszą,uczą współpracy. Takiego łowienia , skradania sie do ryb , u nas w Polsce nie znajdziecie. Czuje pewien niedosyt , że mogło byc lepiej żeby......no właśnie. Niestety naszej reprezentacji brakuje treningów na wodach zawodów np.rok przed imprezą , jak robią to Czesi . Do medalu zabrakło właśnie tych paru dni treningu. Sam to odczułem w ostaniej turze, gdy ta z pozoru nieskuteczna sucha mucha okazała się drogą do sukcesu. Niestety na treningu nie mieliśmy jej jak przetestować ( warunki wodne , pogodowe) Staszek w ostatniej turze doskonale dobrał muszke. Ja takiej niestety nie miałem.
Przedstawiłem w skrócie, mój debiut na MME. Mam nadzieje że ten opis pocześci pozwoli wam wczuć się w klimat tej imprezy. Poczuć emocje jakie jej towarzyszą . A są naprawde ogrome i życze każdemu z was takiej przygody.
Post został pochwalony 0 razy
|
|