Tadeusz Talaga
stary wyga
Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zembrzyce
|
Wysłany: Wto 14:10, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
W GPxPJ - traficie nad San .
Dla tych którzy nie znają opowieści o powstaniu nazwy tej rzeki przytaczam legendę :
Legenda o Sanie
Bardzo dawno temu, kiedy kraina gór, lasów i połonin była
bezludna i dziewicza, panował na niej Zły-Bies. Z postaci był podobny
do człowieka, choć większy i rogaty. U ramion miał wielkie
nietoperzowe skrzydła. Był zazdrosny o swoją ziemię i nie chciał z
nikim się nią dzielić. Jako absolutny władca nie pozwalał dłużej się
zatrzymywać w tych górach ani pasterzom, ani kupcom. Pewnego
razu przywędrowało tu z daleka plemię, któremu przewodził młody,
silny i mądry San. Dzika kraina spodobała się przybyszom.
Postanowili osiąść tu na stałe. Zbudowali chaty i założyli wieś nad
największą rzeką. Nie mógł znieść Bies, że zakwitło życie w jego
dotychczas bezludnym królestwie - rozgniewany, przeszkadzał przybyszom,
jak tylko mógł. Tam, gdzie wykarczowali drzewa, sadził
nowe, do zagród z owcami wpuszczał wilki, na poletka napędzał
dzikie zwierzęta aby tratowały zbiory. Ludzie zaczęli narzekać, ale
San urzeczony pięknem tej krainy, tak ją pokochał, że postanowił
wytrwać i innych zachęcał, by nie uciekali porzucając domy i
dobytek. Bies gdy przekonał się, że nie może tych twardych ludzi
pokonać w pojedynkę, stworzył sobie pomocników - Czadów. Były
to pokraczne ludziki, ruchliwe, psotne i wesołe - szkodziły ludziom,
ile tylko mogły. Na rozkaz Biesa ze złośliwą uciechą rozganiały
pasące się na połoninach bydło, tańczyły w zbożu niszcząc wszystko,
co było zasiane ludzką ręką. Straszyły dzieci w kołyskach, budziły
ludzi spoczywających po ciężkim dniu pracy, dosypywały
gospodyniom piasku do zupy, chowały drwalom siekiery. Złośliwe
były i przebiegłe, wyliczanie ich „sprawek” mogłoby jeszcze trwać.
Życie plemienia stało się jeszcze cięższe. San poprzysiągł, że pokona
złe siły.
Pewnego dnia, dobry San uwolnił Czada przywalonego drzewem.
Wdzięczny za ocalenie duszek wyznał, że on i jego bracia nie
lubią czynić zła, ale są do tego zmuszani przez Biesa. Teraz, kiedy
przekonał się o wspaniałomyślności ludzi, postanowił nie tylko im
nie szkodzić, ale pomagać. Obiecał, że jako najstarszy w rodzie
namówi do tego swych braci. Odtąd te małe stworzenia polubiły
ludzi i pomagały im, jak tylko umiały. Ci odwdzięczali im się miseczką
mleka i dobrym słowem.
Sielanka nie trwała długo, bo wnet dowiedział się o sprzeniewierzeniu
swych pomocników pan tej ziemi - Zły Bies. Zwołał wszystkie
Czady i zapowiedział, że albo będą trzymały z nim, albo je
unicestwi tak samo jak je stworzył. Przerażone Czady przybiegły
do Sana - chciały żyć, a nie chciały szkodzić ludziom. Podczas
długiej narady najstarszych i najmądrzejszych członków plemienia
Czady podały sposób, jeden jedyny, przy pomocy którego
można zwyciężyć Złego. Pokonać go może najsilniejszy z ludzi i
tylko o świcie, kiedy Bies odpina czarodziejskie skrzydła i pozbawiony
czarodziejskiej mocy kąpie się w najpłytszym miejscu najszerszej
rzeki tej ziemi. Bez skrzydeł nie może czynić czarów, ale i
tak jest ponadludzko silny. San przemyślał radę Czadów i wezwał
Biesa na pojedynek o poranku, kiedy czarodziejskie skrzydła leżały
na brzegu rzeki. Bies roześmiawszy się złośliwie na widok człowieka
z toporem stającego mu naprzeciw, nie próbując nawet
sięgać po nietoperzowe skrzydła, ruszył do walki. San i Bies zmagali
się od świtu do zmroku. Człowiek słabł coraz bardziej, a Bies
zdawał się nie czuć zmęczenia. Na brzegu walkę śledziło całe plemię
i wszystkie Czady.
Kiedy Bies zrozumiał, że znalazł godnego siebie przeciwnika
i przerażony myślą, że może przegrać, spróbował schwycić i przypiąć
magiczne skrzydła. Wtedy to stary Czad, odwdzięczając się
Sanowi za uratowanie życia, wrzucił je do rzeki. W tym momencie
San walczył już ostatkiem sił. Dziwny czar tkwił w diabelskich skrzydłach
, rzeka zyskała całą moc Biesa. Woda nagle wzburzyła się i
zmętniała. Wartki, pienisty nurt porwał obu przeciwników. Zatonął
w rozszalałej rzece Bies, który nie umiał pływać, ale i nie
uratował się, osłabiony walką, San. Gdy następnego dnia wody
opadły, na dnie rzeki ludzie znaleźli splecione ze sobą w śmiertelnym
uścisku dwie postacie. Oddając hołd odwadze i waleczności
swego wodza, osadnicy nazwali jego imieniem wielką rzekę. I w
ten sposób pozostał - tak jak tego pragnął - dzielny San na ziemi,
którą pokochał. Góry, przez które przepływa ta rzeka, nazwali
Bies-Czadami, od imienia ich złego władcy i psotnych duszków.
Stworzył Marian Hess – rzeźbiarz , etnograf
Post został pochwalony 0 razy
|
|