Forum FLY SPORT Strona Główna
FAQFAQSzukajSzukajGalerieGalerie UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościP.W. ZalogujZaloguj
Mistrzostwa Europy Seniorów
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLY SPORT Strona Główna -> Zawody, zawody...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
piotr marchewka
stary wyga



Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:08, 02 Paź 2009    Temat postu:

Staw z tęczakami mam od wiosny i sporo łowię wraz z kolegami niestety wnioski jakie wyciągneliśmy po jednym sezonie będę mógł opisać w okresie zimowym gdy będę miał więcej czasu . Bardzo się cieszę że badania są tak dokładne i sprawdzają się na codzień , juz po przeczytaniu kilku pierwszych zeszytów zachłystłem się lektórą i stwierdziłem że są cennym żródłem informacji nie tylko dla sportowców ale zwykłych wędkarzy . Prosze o pamięć przy wydaniach następnych pozdrawiam serdecznie P.M.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Łukasz Ł.
Moderator



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 455
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 11:25, 03 Paź 2009    Temat postu:

Ja tam się niewiele znam , ale jak na mój gust to łowienie kijami w 6-7 klasie ryb 20-kilku centymetrowych to jak strzelanie z armaty do wróbla. Pewnie sami od razu do tego doszliście. JAk piszesz Francuz łowił kijem 3-4 i spadów miał niewiele. Szkoda, bo pewnie nawet nie mieliście takiego sprzętu Sad

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Łukasz Ł. dnia Sob 11:27, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
piotr marchewka
stary wyga



Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:59, 05 Paź 2009    Temat postu:

Łukasz sprzęt był ale rok wcześniej ryby na kijach 6-7 nie leciały na treningu też nie spadały, więc czy zmiany soprzętu na zawodach nie przyniosły by jeszcze większych problemów w podaniu przynęty i londowaniu ryb ? . Nie wydaje mi się by było to dobrym pomysłem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Konrad
stary wyga



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica

PostWysłany: Pon 19:01, 05 Paź 2009    Temat postu:

My z Legnicy też laicy Cool Jadąc na JLS doszliśmy do identycznch wniosków co Łukasz. Jaki kij w klasie 7 może trzymać dobrze rybki 22cm i to na wodzie stojącej gdzie nie ma nurtu? Sprawa jest jasna dla mnie, skoro sąsiad łowi a Tobie spadały to znaczy albo haki albo kij. Klasa podana przez Ciebie sugeruje to drugie. Nie nam pouczać kadrę, ale widzę, że nie tylko my mamy takie zdanie więc może coś w tym jest.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
piotr marchewka
stary wyga



Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:19, 05 Paź 2009    Temat postu:

Konrad może i tak ale wcześniej nie spadały , Anglicy też łowili takimi samymi kijami co ja zresztą większość zawodników .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Piotr Armatys
rutyniarz



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mszana Dolna

PostWysłany: Pon 22:00, 12 Paź 2009    Temat postu:

Witam
Pewnie, każdy po mijającym sezonie próbuje w jakiś sposób podsumować swoje starty. Mając dzisiaj troszkę czasu chciałem podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi oczywiście swoich startów. Zeszły rok pozwolił mi, jakimś cudem wylądować w Reprezentacji Polski co dało mi możliwość startu w międzynarodowej imprezie. Brak czasu nie pozwala mi zbyt często wypowiadać się na forum więc teraz chciałbym w pierwszej kolejności podziękować wszystkim którzy się przyczynili do tego wyjazdu.
Moim indywidualnym sponsorom oraz sponsorom Kadry, Zarządowi PZW Okręg Nowy Sącz, Zarządowi oraz kolegom z Koła Mszanka i Firmie DOMA Państwa Wnękowiczów za ogromny wkład w wyjazd II drużyny.
W następnej kolejności Kolegom z II drużyny Piotrkowi, Arturowi, Tomkowi, Zbyszkowi oraz Tośkowi za wspólnie przeżyte wspaniałe chwile podczas tej imprezy.
No i na sam koniec chciałem podziękować kolegom z I drużyny i trenerowi, Panowie atmosfera jakąś stwarzaliście na tej imprezie oraz profesjonalizm w treningach, odprawach, przygotowaniu do każdej tury to było mistrzostwo świata. Lekcja jaką otrzymałem przez te kilka dni łowienia to coś czego nie miałem okazji jeszcze nigdy przeżyć i myślę że koledzy z drugiej drużyny też się ze mną zgodzą . Wszelkie informacje krążące o jakiś rożnych konfliktach to jedna wielka bzdura, a najbardziej nie rozumiem jak na takie tematy wypowiadają się ludzie których z nami nie było.
Życzę każdemu takich wrażeń i gdyby kiedykolwiek miał ktoś okazję wyjechać na takie zawody niech się nie zastanawia nawet przez chwilę.
A teraz może przejdę już do mojego łowienia na tych Mistrzostwach.
I tura to jezioro Lane – łowię z Czechem, wypływamy 15 min po rozpoczęciu tury, jestem kapitanem pierwsze połowę czasu, płynę na miejsca gdzie wcześniej trenowałem z Grzesiem Gołofitem ( Grześ jeszcze raz wielkie dzięki za wspaniało lekcje łowienia na jeziorze). Wykonujemy cztery bardzo długie dryfy i łowię dwie rybki Czech ma zero, zmiana kapitana i zaczynają się schody, ustawia łódkę prostopadle do brzegu i zbiera rybki z brzegu ( do 1 m ), mnie w tym czasie pozostaje tylko asysta lub łowienie na bardzo głębokiej wodzie. Przegrywam 6 – 2, Czech wygrywa sektor ja jestem piaty. W tej turze łowię do linki slow inter na mokre muchy, nie tracę żadnej z ryb.
II tura również jezioro Lane – tutaj łowię z Irlandką, nauczony wcześniejszym doświadczeniem oraz poradami kolegów z pierwszej drużyny ( „miejscowi znają lepiej wodę”) oddaje pierwsze kapitanowanie. Dopływamy na miejsce gdzie na oficjalnym treningu przeżyliśmy z Arturem Trzaskosiem i Piotrkiem „pszczółką” chwile grozy.(tam pozostajemy do końca tury bardzo dobre miejsce umożliwiające długie dryfy i niewielkie straty czasu na podpływanie, a jeziora były ogromne i można było w sytuacji stresowej stracić naprawdę kupę czasu na podpływanie) Przyglądając się Irlandce zakładam taka sama linkę jak ona ( slow Inter) . Pierwszy dryf i duża ilość wyjść z tym że te ryby odprowadzają pierwszą muchę( mokra duży Hopper), przeskakują, podbijają pyskiem ale niestety nie zabierają, zmieniam na mniejszego i wyjścia się kończą, widzę że Irlandka ma podobny problem. Po 1,5 godzinie łowienia zmieniam na linke fast inter cleara, wracam do dużego hopera jako pierwsza mucha a jako druga zakładam green pitera na koniec czarna mucha z pałką wolframową. W drugim rzucie łowię rybkę, po dwudziestu minutach następną obie na Pitera jest 2-0 w ty momencie Irlandka zmienia linkę i zaraz łowi rybkę. Końcowy rezultat 3-2 dla mnie i ten wynik daje mi 4 lub 5 miejsce w sektorze nie pamiętam.
III tura rzeka
Tutaj łowię na miejscu o którym wcześniej opowiada mi Harnaś ( Zbychu wielkie dzięki)
Zaczynam wbrew temu co doradza mi Sędzia od końca stanowiska gdzie teoretycznie i co się później okazuje w praktyce stoją łososie ( 5 min przed rozpoczęciem wyskakuje nad wodę taki z 70-80 cm). Podchodzę powoli w górę ( bardzo komfortowe łowienie ponieważ nikt nie depta stanowiska) dodam że łowiliśmy w krótkich butach do „narządów”. W rzece pierwsze dwie godziny łowię z żyłki na nimfy na 14 haku nasze brązki z pomarańczowym akcentem na tę metodę łowię 6 ryb w tym największą rybę złowioną na rzece, pozostały czas łowię na mokrą muchę, zmieniam je kilka razy i najlepszy okazuje się malutki na 16 haku Match Brown, na mokrą łowię jedna rybkę ale spadają cztery ( niestety brak umiejętności). Końcowy rezultat to 7 szt. i 3 w sektorze. (Całe szczęście że te spady nic by mi nie dały więc złość trochę mija)
IV tura to pauza.
V tura – jezioro Caragh tutaj rano los zsyła mi tego samego Czecha co w pierwszej turze. Wydaje mi się że chyba zrozumiał że robił mi „kuku” w pierwszej turze i teraz tłumaczy mi że to wina sędziego, ale cóż już i tak to nic nie zmieni więc przechodzimy do omówienia planu łowienia.
Na jeziorze totalny brak wiatru wiec będzie problem, chociaż na treningach trochę było takiej pogody więc jakiś plan się w głowie poukładał. Zdecydowałem zacząć od linki w trzeciej klasie tonięcia i małe streamerki. Po godzinie łowienia prowadzę 2 – 0, ale pojawia się miejscami delikatna falka więc zmieniam linkę na fast inter cleara i zakładam bardzo małe mokre muchy trzeba tym zestawem rzucić bardzo daleko ja mam problem z prawą ręką ponieważ nie czuje palców. W tym czasie Czech łowi szybko trzy rybki. Podpływamy w miejsce gdzie trener wcześniej obserwował Anglików na treningu i tam łowię trzy rybki, jeszcze jeden taki sam dryf i Czech łowi jedną i ja jedną. Rewanż udany wygrywam z nim 6-4 co daje mi czwarte miejsce w sektorze. Ponoć w tym momencie byłem na szóstym miejscu w generalce, ja o tym nie wiem ponieważ przerwę spędzamy na wyspie, a telefon został w hotelu. ( tak sobie później pomyślałem że może i lepiej).
Tak na marginesie tego piątego garnitury z Czech, było sporo czasu na tej wyspie więc długo rozmawialiśmy z Czechem ja i Artur Trzaskoś na temat ich kwalifikacji do drużyny narodowej. Więc oni maja 27 zawodów zaliczanych do klasyfikacji GP z czego 17 muszą zaliczyć. Pierwsza piątka jedzie na Mistrzostwa Świata a druga na Europy i dodatkowo jeszcze startują na wyspach w cyklu zawodów na jeziorach ( 7 zawodów, Lexsus Cup). Mają potężnych sponsorów i sporo kasy ze związku i ministerstwa.
Zawsze mnie zastanawiało dlaczego są Czesi, Francuzi a później długo długo nic i chyba znalazłem odpowiedź – ogromne ilości godzin poświęcone treningom oraz potężne wsparcie finansowe.
VI tura – druga część jezioro Caragh.
Tutaj łowię z Hiszpanem, niestety bariera językowa nie pozwala mi się z nim dogadać ( nic nie kuma po angielsku a już tym bardziej po polsku). W rezultacie On jest pierwszą część kapitanem. Dopływamy w miejsce gdzie ryby na treningu łowił Piotr Konieczny, oraz Marek Walczyk. Pierwszy dryf i Hiszpan łowi cztery ryby, ja niestety zero. Nie jestem w stanie rozpoznać jaką linką i jakimi muchami gość łowi. Zacząłem tę turą tak jak skończyłem piątą czyli linka fast inter cleara i małe mokre muchy. Fakt że falka trochę się ruszyła i może trzeba było zacząć ze slow inter i mokre muchy ale cóż trzeba walczyć dalej. Kolor linki Hiszpana wskazywał na linkę slow lub pływającą, zakładam więc pływającą i mokre muchy, ale już jest 6 – 0 więc zachowuje się trochę nie kulturalnie i przerzucam zestaw Hiszpana żeby zobaczyć jego muchę ( ten sam numer zrobiła mi Irlandka w II turze a uświadomił mnie o tym Marek Walczyk ponieważ ja myślałem że zrobiła to niecelowo – dzięki Marek). Ściągam zestaw i patrzę a gość łowi na dwie muchy, druga to malutka mokra a pierwsza suchy czarny chrust z nóżkami takimi jak Hopper wielkości około 2,5 cm. Ponieważ miałem tylko nasze chrusty a największy miał może z 1,5 cm więc szybko takiego założyłem, niestety pstrągi nie chcą takiego. Wszystkie te moje manewry trwały około pół godziny i tym czasie zmieniła się trochę pogoda. Hiszpan przestaje łowić ryby, ja zmieniam na linkę fast inter i zakładam duże mokre muchy i w końcu jest pierwsza rybka za chwile następna i tak łowię cztery sztuki. W tym momencie jest już trochę lepiej 6-4 dla Hiszpana. Ale ta pogoda znowu coś kombinuje i ja przestaje łowić a Hiszpan zaczyna. Wynik jest już nie ciekawy 10 – 4 . Aura zaczyna tym razem sprzyjać mnie i doławiam jeszcze jedną rybkę, tą największą rybę zawodów, ale wynik jest korzystny dla Hiszpana wygrywa 10- 5. W sektorze On jest pierwszy a ja siódmy. W tym całym bałaganie wydaje mi się że to słońce które raz się pojawiało a raz chowało za chmury miała największe znaczenie.
W rezultacie kończę na 14 miejscu indywidualnie, ale najważniejsze że Nasi maja medal.
Jeszcze raz wielkie dzięki dla pierwszej drużyny i trenera (jeszcze zapomniałem o Piotrze Pszczółkowskim) za pomoc w przygotowaniu się do tych zawodów.
Pozostałe refleksje dotyczące zwodów GP Polski 2009
Pierwszy Puchar Sanu – Woda jak wszyscy pamiętają bardzo niska, zawody bardzo trudne szczególnie dla tych którzy nie znają dokładnie rozłożenia dołków na Sanie, ponieważ tam w 90 % były rybki.
Puchar Dunajca – Woda jak wszyscy pamiętają duża i brudna znowu ta sama historia co na Sanie. Przyznam się że poświęciłem na treningi 13 pełnych dni przed zawodami i w jedną noc cała strategia na zawody „poszła się paść”.
Mistrzostwa Polski – Znowu kłopoty z pogodą i treningi nic nie dają, z tym że pierwsza tura na A w moim wydaniu gdzie łowię trzy rybki a w ostatniej turze Stasiu Guzdek łowi tam 9 to niestety moja porażka.
Lipień Sanu – Tak w „poroże” jeszcze nie dostałem. W moim wydaniu tragedia. Szukając usprawiedliwienia oczywiście dla siebie, to doszedłem do wniosku, że po machaniu przez dwanaście dni wędką w 7 klasie i braku treningu trochę głupio się czułem z czwórką, ale generalnie partactwo, kalectwo.
Lipień Łupawy - Było trochę lepiej, chociaż ( Zbysiu te bagna to ………….)
Na koniec chciałem jeszcze podziękować tym którzy umożliwiają nam tę rywalizację i zabawę organizując dla nas te zawody. Nie przejmujcie się krytykanctwem ponieważ najwięcej do gadania maja ci którzy nigdy takich imprez nie organizowali, może przyjdzie kiedyś na nich czas to wtedy Wy sobie popiszecie.
Ponieważ piszę to dość szybko to nie za bardzo zwracam uwagę na błędy i styl za co przepraszam.

Pozdrawiam Piotr Armatys


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Piotr Armatys
rutyniarz



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mszana Dolna

PostWysłany: Pon 22:18, 12 Paź 2009    Temat postu:

Przecież zapomniałem o najważniejszym.
GRATULACJE !!!! i wielki szacunek dla pierwszej dziesiątki GP Polski 2009 i wygranych w poszczególnych zawodów.


Piotr Armatys


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stanisław Guzdek
stary wyga



Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wadowice
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:13, 13 Paź 2009    Temat postu:

Postaram się w poniższym tekście opisać moje łowienie na ME w Irlandii.

Na treningach pływam z Arturem Szczygiełkiem.
Tylko pierwsze godziny widać w rzutach Artura brak wprawy, ale szybko załapuje sposób na wyłożenie przyponu i właściwe zaprezentowanie trzech much.
Przypon jest znacznie dłuższy stąd początkowe problemy, które zresztą każdy z nas przechodził.
Zgodnie współpracujemy łowiąc w różnych partiach wody, różnymi linkami testując muchy, szybkość ich ściągania oraz zapamiętujemy bogate w ryby miejscówki.
Podczas jednego z treningów trafiamy na spory wiatr, dryfując wpadamy na skalne, ostre rafy - łódka traci równowagę, mocno sie przechylamy nabierając nieco wody - Artur rzuca modne w obu polskich ekipach od tamtych wydarzeń hasło - Staszek chodu !!!
Błyskawicznie oceniam wartość sprzętu na łódce oraz brak pożywienia potrzebnego na dłuższy pobyt na bezludnej wyspie, - wraca spokój - rzucam Arturowi hasło - załoga spokojnie opuszcza pokład.
Wyskakujemy z łódki mocno ją trzymając i powoli spychamy poza rafy - tylko Artur traci polaroidy, wylawamy wode i dalej do boju.
Generalnie mimo że Arturowi nie wyszły zawody, na treningach nic na to nie wskazywało - łowił w niczym mi nie ustępując.
Było wesoło, sympatycznie i pouczająco.

Zawody:

I tura - jezioro Leane

Losuję w łodce starego wygę - anglika Mike Tiniona.
Błyskawicznie namawiam go na wspólne ustalenie trasy pływania - pokazuję swoją mapę z moimi typami- on na niej wskazuje najlepsze miejsce anglików obok kamieni przy Iron Man.
Proponuję mu rufę łódki i początek łowienia na jego miejscówce, bez ustalania kapitanów.
Jeszcze przed turą postanowiłem rozpoczynać od miejscówki partnera, o ile jest to dobry zawodnik - kalkuluję że ryby na naszych "polskich miejscówkach" są pokłute naszymi muchami i lepiej rozpocząć od nowych, rybnych miejsc.
Mike przyjmuje propozycję bez namysłu, tym bardziej że zapewniam go o łowieniu bez żadnych sztuczek typu John Horsey-Kazek Szymala.
Boatman, starszy Pan - doskonale prowadzi łódkę.
Jest lekka falka, pochmurno, zaczynam od linki slow intermedium, mini streamerek z wolframem na prowadzącej, hopper na najwyższym i mała mokra w środku.
Pierwsze dwa dryfy bez efektu - jedno stuknięcie bez zacięcia.
Głaszczę boatmana wmawiając mu że jest najlepszym przewodnikiem na tym jeziorze, namawiając by ustawił jakiś jego super dryf.
Wiatr i boatman ustawia dryf od dwóch dużych głazów do otwartego jeziora.
Pierwsze metry i mam rybę, która spada kotłując przed łódką, dopiero trzecia i czwarta ląduje w łódce.
Zaliczam trzy ryby i sześć spadów w holu - uspakaja mnie anglik, który zmienia linkę na 3 klasę i w ostatniej godzinie i zalicza dwie ryby.
Gdybym nie miał brań też zszedłbym na trzecią lub piątą klasę, ale te brania mnie utrzymywały w dotychczasowej taktyce.
Po turze doszedłem do wniosku, że powinienem w trzeciej godzinie, kiedy słońce zaczęło od czasu do czasu prześwitywać przez chmury, zejść
z muchami przy pomocy linek tonących niżej - być może jedna, dwie rybki więcej.
Piąty w sektorze, chociaż z niedosytem za spady, za które z perspektywy czasu obwiniam prowadzaca muchę, która powinna być moim zdaniem
z lżejszą główką do linek wolnotonących i cięższą do szybciej tonących - lepszy kontakt z biorąca rybą.

II tura - rzeka Blackwater

Stanowisko moim zdaniem niezbyt ciekawe, ale też nie beznadziejne.
Ustawiam się na końcówce stanowiska, gdzie jest początek jedynego dołeczka na tym odcinku, reszta znajduje się w buforze.
Rozpoczynam od dołu żyłką by posuwać się w górę stanowiska nie płosząc ryb.
Szybko łowię rybę wygrzebując ją z pasa roślin podobnych do łupawskich.
Ryba robi wysoki wyskok i zostaje skasowana w powietrzu - sędzia cieszy się jak dziecko - tak podobała mu się ta sztuczka.
Przechodzę dość szybko stanowisko z żyłką obławiając systematycznie pod prąd , ale bez skutku.
Zmieniam wędkę z zestawem na mokrą muchę z małymi spiderkami, łowię od początku stanowiska, mam jedno branie pod brzegiem, gdzie Andrzej wcześniej namierzył mi oczka żerującego pstraga lub pstrągów.
Zmieniam małą prowadząca na March Brown nr 12 z akcentem od Krzysia Ostruszki, daje to efekt w postaci zaliczonego pstrąga na wspomnianą muchę Krzysia.
W końcówce zawodów doławiam trzecią rybę na żyłkową w końcówce stanowiska.
Jest to piąte miejsce w sektorze, wynik poprawny lecz nie oszałamiający.
Powinienem jeszcze przynajmniej pół godziny wygospodarować na "pedałki"
lub "pedałki" z sucha na najwyzszym skoczku jako spławik.
Miałem na stanowisku blacik, któremu powinienem nieco się poświęcić.

III tura - jezioro Caragh

Losuję w łódce Luca Papandrea z Italii, podobny scenariusz z mapami
i na wskutek przyjacielskich negocjacjii siedzę znowu na dziobie.
Boatman młodszy, ale widać po zachowaniu, że niezwykle doświadczony.
Płyniemy na miejscówkę Luci, on założył pływającą, a ja slow intermedium bo pogoda podobna do rannej sesji z dnia poprzedniego.
Luca to świetny zawodnik jeziorowy, o czym przypominał mi Marek Walczyk.
Pierwsze trzy dryfy jesteśmy bez brania, Luca patrzy na mnie bezradnie - widać że nia ma pomysłu, dopiero kwadrans łowienia więc "wypuszczam" sympatycznego boatmana nazywając go królem boatmanów, a także żartując że w Polsce i Italii wieszają za zero, ten bez namysłu ustawia łódkę w dyf na spora wyspę.
Trochę Luca mnie "zagotował" - szybko łowi rybę i trzy cztery mu spadają, ja mam ledwie dwa niemrawe szturchnięcia.
Pięknie technicznie prowadzi muchy buzerując obok łódki, ale ma sporo pudeł i spadów.
Już mam zamiar zmienić linkę na pływającą, gdy wpinam pierwsza rybę, która bez kłopotów ląduje na miarce sędziego.
pamiętając o spadach w pierwszej turze poprosiłem Łukaszkę o mini streamerka z mniejszym wolframem.
Teraz jest mój czas, Luca jest totalnie "zagotowany" wychodzę szybko na 7:1, chociaż trzeba przyznać że wytrzymuje to dzielnie w żaden sposób nie usiłując mi przeszkodzić.
Widzę że zachowuje się OK, toteż informuję go na jaką linkę łowię (mam nietypową slow) i by szybko zmieniał swoją.
Odpowiada, że trener mu zabronił zmieniać linki, ma na pływającą konsekwentnie łowić do końca.
Namawiam go znowu, podejmuje decyzję i natychmiast łowi jedną lub dwie ryby, ja dokładam ósmą - zostaje bodajże 8:2 lub 8:3.
Wygrywam sektor i jestem niezwykle zadowolony.

tura IV - jezioro Caragh

W łódce mam Wiecznego i wiem że "zagranicznych miejscówek" nie będzie.
Wieczny mając na uwadzę szanse pierwszego zespołu oddaje mi bez walki dziób łodzi.
Nie jest dobrze bo boatman wygląda na szczególnego "mutanta", jak to powiedział Wieczny - "twarz nie zmącona umysłem" - lub jakoś tak.
Teraz przydałby się gość znający dobre dryfy, gdy nasze miejsca nie zachwycą.
Łowię na początku szczęśliwym slow intermedium, a Wieczny swoją nieodłączną dwójką tonącą.
Pierwsze dryfy bez wyników, mimo wszystko proszę boatmana o jakiś super dryf.
Zaczyna dryfować bokiem na brzeg, jest nieco lepiej - Wieczny łowi dwie ryby, ja mam jakieś skubnięcia małych pstragów.
Zmieniam linkę na clear fast intermedium, Wieczny jest niżej i ma więcej brań.
W końcu jest ryba, ale tu zaczynają się problemy - jest stykowa.
Boatman układa rybę na miarce pochylonej pod kątem 45 st., ryba siłą ciężkości dopchana do miarki, według niego jest niezaliczona.
Spokojnie go przepraszam, biorę miarkę, układam rybę w poziomie i jest 2 mm zapasu, ten znowu kręci głową i mierzy po swojemu.
Tak nasze pokazy mierzenia powtarzają się chyba przez kwadrans, kiedy sędzia przegina i po moim przymierzeniu sprawdza kartą kredytową styk pyszczka z miarką nie wytrzymuję - gość dostał polską wiązankę - nie pamiętam słów, ale Wieczny "tarza się" w łódce ze śmiechu bo podobno powiedziałem mu - przecież nie mierzysz kozy pastuchu.
Z jednej strony moja furia, a z drugiej Wieczny w agonii śmiechu - sędzia coś mamrocze pod nosem i zapisuje rybę.
Mam jeszcze dwa dublety, z których spada po jednej rybce przy łódce, doławiam drugą rybkę, kilka krótkich i kończy się na 4:2 dla Wiecznego.
Kroi mi tyłek, jego wynik jest dobry - mój beznadziejny.
Tracimy obaj po kilka ryb, łowimy nerwowo, kiepsko prowadzeni przez boatmana - kręci łódką, przesuwa łódkę wiosłem podczas łowienia, linki źle układaja się i mamy słaby kontakt z muchami.
Ja powinienem łowić trzecią klasą przy drugiej Wiecznego i z tego układu dopiero dokonywać korekt.
Boatman nie można było za bardzo "przeciągać pod kilem" bo do końca można było liczyć na przyzwoite pływanie, dlatego staraliśmy się go do siebie za bardzo nie zrazić, ale też nie dać się robić w konia.
Niestety w tej turze padło sześć dwójek i moja najmniejsza - czyli brakło przysłowiowej jednej rybki.
11 poz. w sektorze to utrata szans na indywidualny medal i dowalam sporo punktów do wora drużyny.

V tura - jezioro Leane

Wyobraźcie sobie że losuję znowu Wiecznego, mam dziób łodzi
i wesołego kompana, ale nie mam "zagranicznych miejscówek".
Rozpoczynam więc czarowanie boatman, małego, chudziutkiego
i niezwykle sympatycznego człowieka.
Czuję po rozmowie z nim o poprzednich turach, że gość ma jezioro
w jednym palcu.
Zakładamy razem z Wiecznym clear fast intermedium, poza mini streamerkiem na prowadzacej i hopperem na górnym skoczku, daję na środek małą mokrą od Grzesia Gołofita - z niebieskim odcieniem i skrzydełkam z jungle cocka.
Dryfujemy na sporą wyspę, szybko łowię cztery ryby, Wieczny coś tam traci, ale generalnie źle mu idzie.
Patrzę szybko na jego ręce - widze przyczynę - za szybko ściąga, buzeruje bez zatrzymania nie dając rybom szans na wpięcie.
W pewnym momencie widzę że holuje pstrąga przy łódce, ten skacze, ja krzyczę podbieraj go, a Wieczny odpowiada szybko - jeszcze go nie mam na haku.
Po prostu wychodził mu kilka razy do buzerującej muchy i nie mógł się wpiąć.
Buchnęliśmy obaj śmiechem.

Po mojej uwadze Wieczny koryguje tempo, zwalnia i zaraz są tego efekty.
Wychodzi na 4:3, ja mam kilka spadów po saltach ryb - biorą dzisiaj większe.
W końcówce nie mając nic do stracenia zakładam na najwyższego skoczka największego hopperra mutanta.
Po pierwszym rzucie, zaraz po położeniu muchy spore bulknięcie w pobliżu hoppera, poczułem delikatne skubnięcie, nie zabrał zestawu, toteż powolne krótkie pociągnięcie - pstrąg powtarza i teraz mam go zażartego.
Zaliczam piątego jest 5:3, zawody się kończą.
Jestem przekonany, że ostatnią godzinę trzeba było łowić linką pływającą z dużymi hopperami, zająłem trzecie miejsce w sektorze więc można było coś jeszce urwać z punktów dla drużyny - może ten jeden do srebra drużynowego.

Podsumowując swój występ muszę stwierdzić, że były momenty dobrego łowienia, ale też błędy polegające na zbyt wolnej reakcji na zachodzące w łowisku (pogodzie) zmiany.

Uważam że Andrzej ustawił dobrze treningi, mieszane załogi w łódkach, doświadczeni z mniej doświadczonymi, kwatera u Drinanów, dostęp do łodzi - to wszystko działało dobrze.
Towarzystwo dobrało się wybornie, było dużo łowienia, duzo nowych doświadczeń i dużo dobrego humoru, który tak zbawiennie niweluje stres startowy.
Ciężko jest panować nad dobrą atmosferą, którą tworzy dziesięciu chłopa
z różnych zakątków Polski.
To się udało -widać było wspólny cel, skupienie i konsekwencję.
Widać to było bez wyjątku u wszystkich zawodników, Andrzeja i Pszczólki oraz wykonawców much - Łukasza i Antka.
Wszystkim Wam serdecznie dziękuję za kolejną wspaniałą przygodę, za kupę nieocenionych doświadczeń, które wspólnie pobraliśmy podczas tej imprezy.
Dziękuję też sponsorom obu ekip - łowiliśmy ubrani przez Maćka Wilka z firmy Taimen, linkami AirFlo od Maćka z MG Angling, ubrani przez firmę Graff w ich produkty, użyjąc koszulek i czapek od Zakopiańskich Much
mr Zyzika.
Szczególne podziękowania dla firmy DOMA Panów Wnękowiczów, którzy zapewnili transport dzielnej drugiej ekipie.
Trzeba też podziękować naszemu związkowi sportowemu, który sfinansował start piewrszej ekipy, nieco drugiej oraz co ważne zeszłoroczny rekonesans na irlandzkich łowiskach.

Wszystkim kibicom, także Andrzejowi Zawadzie dziękuję za trzymanie kciuków za nas i to bez żadnego wyjątku.
Zaglądało się z przyjemnością w hotelowy komputer, czytając Wasze życzenia, podziwiając kibicowanie.

Staszek Guzdek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Łukasz Ł.
Moderator



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 455
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 9:50, 14 Paź 2009    Temat postu:

Panowie dzięki, że się wam chciało, świetnie się czyta takie relacje.
Kolejny raz apeluję do czołówki i nie tylko - piszcie, bo dzięki temu nasze forum żyje i przedstawia jakąś wartość , przyciąga ludzi zainteresowanych tematem i nakłania innych do podzielenia się spostrzeżeniami i uwagami. I właśnie na to , a nie debilne spory i konflikty jest miejsce na NASZYM forum .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Józef Zając
ja tu tylko sprzątam



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:41, 14 Paź 2009    Temat postu:

Dzięki, Staszku. To się CZYTA Smile
PS. Czy może Ty, lub ktoś z kolegów kadrowiczów, nie zastanawialiście się nad wydaniem książki składającej się z tego typu opowiadań, np. "Moje starty MŚ"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Piotr Zieleniak
Moderator



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 11:17, 14 Paź 2009    Temat postu:

Piotrze, Staszku dzięki za relacje ze startu. To dużej wartości fragment tego forum, z którego można się sporo nauczyć a dodatkowo przeżyć atmosferę startu w dużych zawodach. Jeszcze raz serdeczne gratulacje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stanisław Guzdek
stary wyga



Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wadowice
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:23, 14 Paź 2009    Temat postu:

Józio coś tam jeszcze z ponad 10 lat wstecz rozpocząłem przelewać na papier, ale ostatnie lata przerwa - brak czasu.

Generalnie ma to być kiedyś (????) wydanie o wędkarstwie muchowym
z punktu widzenia zawodnika plus zbiór opowiadań z ciekawych imprez sportowych.
Wszystko w jednej pozycji bo inaczej się nie sprzeda - żadne wydawnictwo nie będzie dokładać do "imprezy".

Kilka opowiadań było już publikowanych w naszych czasopismach
i internecie.

Pozdrawiam.

Staszek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Jędrek
stary wyga



Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Węgierska Górka

PostWysłany: Śro 12:31, 14 Paź 2009    Temat postu:

Miło się czytało , dziękuję panie Guzdek za pamięć o mojej osobie , wielka szkoda że nie opisał pan tak występu po MMŚ w Szkocji .
Myślę że nasz związek ma dużo wspólnego z PZPN i kibice mają prawo wygłaszać opinię Very Happy , toteż uczyniłem już przed Szkocją , słusznie dając trenerowi wskazówki że selekcja była chybiona .
MME w Irlandii były tego dowodem .
Wskazałem również haki Hanaka na Jezioro na które łowiliście podobno , a które u nas wówczas nie były znane i stosowane .

Małe sprostowanie Piotrze do tego garnituru - mianowice tam po ATP czołowa 30 rozgrywa zawody kwalifikacyjne gdzie pierwsza piątka jedzie na MMŚ a druga na MME , i nikt nie kwestionuje tego że łowi w kadrze np 19 lat .
Tam właśnie to funkcjonuje dobrze i sprawdza się , mam nadzieję że kiedyś również na naszej polskiej ziemi , forma i aktualna dyspozycja będzie decydować kto będzie łowił np na MMŚ a kto na MME .
Nie wiem czy wiedziałeś że np aktualny Mistrz Europy Paveł Chyba był tak jak Ty debiutantem , a w zeszłym roku był nim Lubosz Roza
Panie Guzdek teraz już jest po zawodach , ma pan podobno sporo czasu
chętnie pobiorę lekcję łowienia na ninfę , , Skawa i Soła jest obecnie brudna ale to nie szkodzi Laughing oczywiście za opłatą .

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stanisław Guzdek
stary wyga



Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wadowice
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:28, 14 Paź 2009    Temat postu:

Panie Zawada otóż nie mam nadal wolnego czasu, w przerwach - w pracy zaglądam czasem na forum.
O Szkocji nie pisałem bo to środek sezonu, tym bardziej czas goni - nie pisałem też o wielu innych imprezach, chociaż o każdych warto napisać, bo każde czegoś uczą.
Nie wykluczone że zimą opiszę przygody szkockie.

Co do lekcji to odmówiłem z przykrością (brak czasu) kilku moim znajomym, ostatnio Tolkowi Cimale.
Z Tobą ciężko wytrzymać na odległość, więc jak dawać Ci lekcje?

Nie myśl Pan, Panie Zawada o lekcjach z "ninfy" czy też nimfy, pomyśl raczej o lekcjach z języka polskiego, literatury i historii to z pewnością usprawni tok myślowy, pozbawi zbędnego niejednokrotnie jadu - po prostu prostackiej i bezczelnej głupoty.

Odnosząc się do czeskich debiutów należy to wyraźnie zaznaczyć, że ich debiutanci to ludzie regularnie łowiący na jeziorach i to w najlepszym towarzystwie.
To może zrozumieć prawie każdy.

Serdecznie pozdrawiam

Staszek Guzdek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Jędrek
stary wyga



Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Węgierska Górka

PostWysłany: Pią 10:55, 16 Paź 2009    Temat postu:

Panie Stanisławie , Ja znam pewnego ,,Poliglotę'' lepszego ode Mnie - pan zapewne też go zna Embarassed
Ci debiutanci to młodzi ludzie , bardzo młodzi , jak ktoś nie potrafi tego inaczej zrozumieć .
Pan podobno , też łowił przez 19 lat i to dopiero w jakim towarzystwie Shocked jakich łowiskach , skutek wynik uzyskany przez pana na MMŚ Szkocja ,mówi sam za siebie .
Panie Stanisławie , jeszcze bodajże rok temu wygłaszał pan opinię że jeżeli zostanie pan wybrany do zarządu koła Wadowice , należy zlikwidować ,,Memoriał Kruszeckiego '' skąd nagle u pana się wzięła taka metamorfoza ?
Z tym treningiem to niestety już nieaktualne , woda się wyczyściła , a Ja prosiłem tylko o taka lekcję , może pózniej pan znajdzie czas .

Serdecznie Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLY SPORT Strona Główna -> Zawody, zawody... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
mtechnik
Regulamin