Andrzej Wawryka
stary wyga
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 21:48, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
29 Mistrzostwa Świata w Wędkarstwie Muchowym - relacja
W jednym z postów ktoś zadał pytanie na co wydawane są pieniądze z naszych składek, padło też stwierdzenie
że wypady na ryby płaci się ze swoich pieniędzy. Podtekst takich stwierdzeń jest oczywisty, postanowiłem więc
moją relację rozpocząć od samego początku czyli od chwili ukazania się informacji o Mistrzostwach na stronach www/ a było to jakieś pół roku przed zawodami.Więc na początek zdobywanie wszelkich możliwych informacji o łowiskach Mistrzostw, o łowionych tam rybach o stosowanych metodach i polecanych przynętach.Były to dziesiątki godzin spędzonych przed komputerem, dziesiątki rozmów telefonicznych i e-maili. Kolejna sprawa to wytypowanie łowisk treningowych , znalezienia kwatery dla 9-ciu osób w możliwie najniższej cenie i rezerwacja łódek, łowisk na rzekach,samochodów , więc są to kolejne godziny "wiszenia" po nocach na telefonie i przed komputerem wraz z Piotrem Pszczółkowskim, a że zza klawiatury nie jest możliwe dotrzeć w każde miejsce Szkocji idą w ruch telefony. Ich koszty pokrywają wszyscy uczestnicy reprezentacji. Wtym samym czasie prowadzone są rozmowy ze sponsorami, przygotowywane umowy sponsorskie , trwają też pertraktacje z Prezesem ds. sportu w sprawie zgrupowania kadry na Myczkowcach, których efektem są dwa dni
spędzone przez kadrowiczów na wspomnianym zbiorniku i jeden dzień na Sanie. Pod koniec maja uczestnicy MŚ
w ramach jednej z umów trenują 3 dni na „Łowisku Piaseczno”. Nie wszyscy też wiedzą że Piotrek Marchewka
zdecydował się wraz z Robertem Kołeczkiem pojechać w marcu na własny koszt do Szkocji by trenować na łowiskach Mistrzostw a zdobyte tam informacje i doświadczenia przekazał pozostałym członkom zespołu. Ale to nie wszystko, trzeba sporządzić dla „Warszawy”symulację kosztów wyjazdu ekipy w wersji z tanim przewożnikiem w wersji z drogim przewożnikiem oraz w wersji transportu lądowego z wykorzystaniem promów , zadbać w końcu o bilety lotnicze , przesłać niezliczoną ilośc danych każdego członka zesołu do biura , zamówić stroje treningowe,
zlecić nadruki na strojach reprezentacyjnych– czyli zawieś je i odebrać - na godzinę przed moim wyjazdem z Gdańska na lotnisko w Balicach. Jeszcze wypisywanie niezliczonych formularzy dla Ministerstwa Sportu i Zarządu
Głównego, jeszcze ostateczna wersja preliminarza finansowego , przygotowanie harmonogramu wyjazdu dla członków zespołu , rozpisanie treningów w Szkocji dla każdego zawodnika i powoli można myśleć o pakowaniu się
na wyjazd.Nie piszę tu o wszystkim i o wszystkich moich problemach związanych z przygotowaniem wyjazdu zespołu
na te MŚ bo nie chcę Was tym zanudzać. Natomiast chcę wspomnieć też o osobach których do tej pory nie wymieniłem a bez pomocy których pewnie bym sobie tak nie poradził. Myślę tu o Grześku Gołoficie , dzięki jego pomocy mogłem ustalić łowiska treningowe oraz uzyskać wzory much do powielenia przez Łukasza Ostafina. Myślę tu o Piotrze Koniecznym bez którego pomocy umowa z Panem Maciejem Wilkiem pewno nie doszła by do skutku.
Nie jestem też pewien czy bez jego pomocy wszyscy członkowie kadry korzystali by w tej chwili z zacnej odzierzy
Firmy „Graff” która corocznie zaopatruje kadrę w swoje wyroby.
Myślę wreszcie o Staszku Guzdku który „z uporem maniaka” próbuje corocznie „wyrwać” skąd się da i co się da.
Tym razem było to kilkadziesiąt sznurów muchowych „ AirFlo „ od Firmy Macieja Góreckiego - MG Angling International.
Mam nadzieję że przybliżyłem Wam nieco „kuchnię „ przygotowań do zawodów tej rangi . Jest oczywiste że Z.G. PZW pokrywa nam lwią częśc kosztów takiej imprezy i sam też uczestniczy w jej przygotowaniu, jednak wiele szczegółów spada ma moją głowę i pozostałych członków zespołu.
Dzień wyjazdu na MŚ ustalony jest na 30 maja i w tym dniu o 06.30. wszyscy spotykamy się na lotnisku w Balicach.
Gorączkowe przepakowywanie bagaży pomaga niewiele, prawie każdy ma mniejszy lub większy nadbagaż za który
trzeba będzie niestety dopłacać . „Mój” sprzęt wędkarski (czyli wszystkich) w postaci 26-cio kilogramowej paki jest dopisany do tylko do mojego biletu. Pani przy odprawie długo się zastanawia jag go potraktować, w końcu macha ręką i każe go odnieść do specjajnego boksu – udało się! Mniej szczęścia ma Artek, jego nadbagaż to kilkanaście
kilogramów i pani jest bezlitosna , 600zł poszło się ...... Lot do Prestwick nie trwa długo, przed ósmą meldujemy się na lotnisku w Szkocji gdzie wita nas kuzyn Piotrka Marchewki Rafał z dziewczyną , oboje pracują w Szkocji. Po godzinie
próbujemy zapakować się do dwóch wynajętych Opli Zaafira , nie idzie nam to za dobrze , mamy jeszcze dodatkowego pasażera- Władka Trzebunię który przyleciał z nami i spędzi w naszym domku wynajętym na czas treningów nieoficjalnych jedną lub dwie noce w oczekiwaniu na przylot ekipy USA której ma pomagać w czasie Mistrzostw. Na szczęście przychodzi nam z pomocą Rafał i zabiera do swojego auta dwie osoby. Teraz czeka nas trochę atrakcji. Rafał zabiera nas do restauracji prowadzonej przez chinczyków , nie wiem ale w Polsce chyba by nie zarobili na podatki. W restauracji jest zasada że płacisz 8-10f i możesz jeść do woli nawet przez cały dzień ,a potraw bardzo smacznych bez liku. My spędzamy tam dobrą godzinę i ledwo wstając od stołu udajemy się na zakupy do olbrzymiego centrum wędkarskiego w Glasgow. Noooo tam to dopiero można spędzic cały dzień i się nie nudzić.
Niewyobrażalna ilość towaru i 10-cio procentowy upust dla uczestników Mistrzostw zrobił swoje, Grześ kupuje 10_cio stopowego Orvisa „ Western 3” piękny kij na jezioro w przystępnej cenie (650zł) po ok. dwóch godzinach stajemy w końcu przed kasą gdzie zostawiamy lekko licząc 800f. Oczywiście prym wiedzie znowu Artek, będą to kolejne kilogramy jego nadbagażu. Póżnym popołudniem docieramy do naszej bazy wypadowej w Kippen położonej na szczycie przepięknego wzgórza. Jeszcze chwila niepewności – mamy doświadczenia z domkiem w Finlandi – ale wszystko jest OK. Domek wygląda dokładnie tak jak na zdjęciach i internecie i tak jak zapewniała nas jego właścicielka. Rano czeka nas pierwszy dzień treningów więc szybko próbujemy się jakoś rozlokować i po niezbyt obfitej kolacji idziemy spać. Rano kontaktuje się z nami John Mc Callum, były reprezentant drużyny Szkocji z którym Piotr Pszczółkowski nawiązał kontakt w trakcie rezerwowania odcinków treningowych na River Ear i umówieni byliśmy z nim na trzy ostatnie dni naszych treningów podczas których John zobowiązał się być naszm przewodnikiem na River Tay. John dzwoni z propozycją udostępnienia nam łowiska treningowego w dniu dzisiejszym na rzece Tay z czego skwapliwie korzystamy. Zanim dotrzemy na umówione spotkanie z Johnem, musimy się jakoś porozwozić. Piotr Konieczny ze Staszkiem Guzdkiem zostają na Loch Earn, Marek Walczyk z Piotrkiem Marchewką na Loch Venachaer a Artur Trzaskoś , Grzegorz Gołofit , Łukasz Ostafin , Piotr Pszczółkowski i ja jedziemy na spotkanie z Johnem który wywozi nas na przepiękny odcinek rzeki . Jest to jeden z najlepszych i najdroższych odcinków łososiowych , we wrześniu za dzień łowienia trzeba tu „ wykaszleć” 800f . John mówi że wtedy „pada” tu ok. 60-ciu łososi dziennie. My dzięki koneksjom Johna nie płacimy nic. Po całodziennych zmaganiach wszyscy spotykamy się nad Lake of Mentaith – jednym z jezior zawodów , jest to kilkuset hektarowe łowisko z wpuszczanymi tęczakami , dorybiane co parę tygodni . Jest już na tyle póżno że wszystkie łodki stoją na brzegu i nikt nie łowi. Jutro przyjedziemy tu z „Pszczołą”w ciągu dnia . Kolejnego dnia na Loch Earn jadą Artek z Grześkim i Marek z Piotrkiem Marchewką i Łukaszem, na Venacher Piort Konieczny ze Staszkiem. Wczoraj John odradził nam trenowanie na River Earn na której mieliśmy zarezerwowane łowiska. Uznałem że cztery treningów na rzece zawodów Tay wystarczą nam w zupełności. Chcę jeszcze dodać że w całym okresie maszych treningów w Szkocji ponowały niespotykane upały, temp. w ciągu dnia dochodziła do 30 stopni w cieniu. Miałem też obawy że jak w trakcie zawodów pogoda się zmieni to nasze trningi szlag trafi. Takie myśli dopadły mnie podczas moich obserwacji wędkarzy łowiących w dniu dzisiejszym na Menteith, Po prostu nic się tam nie działo, na wodzie flauta z nieba leje się żar , ryby kompletnie nie żerują . Po trzech godzinach jedziemy z „Pszczołą” na Venacher do Piotra i Staszka , są bez kontaktu z rybą. Po południu znowu spotykamy się wszyscy ,tym razem nad Carron – kolejnym tęczakowym łowiskiem Mistrzostw. Jest to zbiornik o długości ok. 2-3 km.i kilkuset metrów szerokości. Wielkość strumienia na którym go utworzono wskazuje że napełnianie zbiornika musiało trwać ładnych kilkanaście lat. No ale jak się chce to się ma. Z informacji o ilości zarybień uzyskanych od przewodnika Piotr Konieczny szybko wylicza że na hektar wody przypada tu po parę ryb. Ale są tu także dzikie pstrągi potokowe o których dowiemy się póżniej od Johna, dowiemy się też by ich w czasie zawodów nie lekceważyć.
Na kolejne dni naszych treningów rezygnuję z Venacher, przez dwa dni czterech naszych zawodników łowi tam parę ryb, niczego tu nie wytrenujemy. Od miejscowych wędkarzy dowiadujemyn się o małym zbiorniku tęczakowym, jutro pojadą tam Grzegorz z Artkiem, Marek z Piotrkiem Marchewką na Loch Earn a pozostali na rzekę Tay. Tym razem są to dwa odcinki łososiowe znacznie wyżej od poprzedniego łowiska położone w sąsiedztwie okazałego, zabytkowego hotelu w którym nie sądzę by kogoś interesowała cena doby hotelowej. W następnym dniu będą tu łowić Marek i Piotrek Marchewka. Ja z Piotrem Koniecznym i z Grzegorzem wsiądę do łódki na Loch Earn, to samo zrobią Artek ze Staszkiem. Ostatni dzien naszych treningów jest inny. Skupiamy się na rzece Tay oraz na kolejnym łowisku tęczakowym które polecił nam John . Jest to też dzień pożegnania z naszym sympatycznym przewodnikiem który w tym dniu opowiedział nam o wszystkich łowiskach Mistrzostw. Dowiedzieliśmy się że na dwóch olbrzymich jeziorach zawodów Loch Awe i Lewen będzie bardzo ciężko a złowienie tam jednej ryby będzie bardzo dobrym wynikiem, złowienie 2/3 ryb będzie oznazczać wygranie sektora. Na River Tay też nie będzie łatwo, o czym zdążyliśmy się już przekonać. Będą stanowiska gdzie złowienie kilku ryb nie będzie stanowić problemu ale będą też i takie na których złowienie czego kolwiek poza smoltami łososi może okazać się niemożliwe. Łowiskami na których nie będzie problemu ze złowieniem kilku ryb miały być :”tęczakowo- potkowe” Carron i Lake of Menteith – łowisko z tęczakami.
Na mapie każdego łowiska John zaznaczył najlepsze miejscówki , wskazał nam najłowniejsze muchy na na każde jezioro, opowiedział jak na każdym z nich należy łowić , jakich używać sznurów oraz w jakim tępie i w jakim zestawieniu na przyponie prowadzić muchy. Skwapliwie wykorzystaliśmy z „Pszczołą” te informacje zapisując wszystko na oddzielnych kartkach i wpinając w nie wskazane wzory we wskazanej przez Johna kolejności.
Czas naszych treningów miną szybko. Loch Ear okazało się bardzo dobrym jeziorem treningowym, codzinnie łowiliśmy tam po kilkadziesiąt ryb. Były to wpuszczane tęczaki i potokowce , były też dzike „potoki”. Takie warunki pozwoliły nam na wyselekcjonowanie najlepszych wzorów much , metod i dobranie najodpowiedniejszych linek.Więcej problemów sprawiły nam łowiska „tęczakowe”. Na wspomnianym przeze mnie jeziorku na którym łowili Grzegorz i Artek ryb było „do bulu” jednak nie od razu się do nich dobrali. „Działać” zaczeły dopiero „Blobsy”- żarówiaste duże muchy prowadzone w szybkim tępie tuż pod powierzchnią wody.Tęczaki „zażerały” je fantastycznie.I gdy myśleliśmy że temat łowisk tęczakowych mamy już z głowy, okazywało się że na kolejnych tego typu łowiskach wszystko trzeba było zaczynać od początku. Inne linki, inne muchy,inne tępa ich prowadzenia i oczywiście ilości łowionych tam ryb znacznie mniejsze od wyników Artka i Grześka.Rzeka Tay nie kryła przed nami w zasadzie żadnych tajemnic. Znakomicie działał „Antkowy kiler” i małe mokre muchy. Ale wiedzieliśmy też że będą i takie stanowiska w których złowienie czegokolwiek poza smoltami łososia może okazać się niemożliwe.
W piątek 5-go czerwca opuszczamy nasz domek i przenosimy się do „Winnock Hotel” w Drymen – bazy zawodów.
Po południu ceka nas Ceremonia Otwarcia Mistrzostw i odprawa kapitanów drużyn, na której zostały rozlosowane grupy do treningów oficjalnych. W dniu jutrzejszym mamy łowić, rano na Loch Earn, po południu na łowisku tęczakowym Nord- Third.Kolejnego dnia na rzekach, Tummel i Tay.
Rano czeka nas niemiła niespodzianka, organizator wsadza nas i Amerykanów do małego busa i jedziemy na zupełnie inne łowisko. Nici więc z porównaniem naszych umiejętności nabytych podczas treningów na Loch Earn z umiejętnościami pozostałych ekip – trudno. Ten dzień treningu oficjalnego był de fakto naszym szóstym dniem intensywnego łowienia, widzę że chłopaki mają naprawdę dosyć.Decyduję że jutro nie jedziemy na rzeki, ten dzień przeznaczamy na przegląd sprzętu, układanie much, wiązanie przyponów itp.Przed nami trzy ciężkie dni zawodów więc relaks jest jak najbardziej wskazany.
Poniedziałek - pierwszy dzień Mistrzostw.
Tego dnia rozgrywane są dwie tury zawodów.Doskonale radzi sobie Artek Trzaskoś na River Tay gdzie łowiąc pięć ryb wygrywa sektor.Sprawdziły się też namiary Johna na Loch Awe i Loch Leven, na pierwszym Grzegorz Gołofit łowi jedną rybę (partner z łódki 2)i jest ósmy ,a na drugim po horrorze do ostatnich minut Staszek Guzdek też łowi jedną rybę (partner 0)i jest siódmy w sektorze.Znacznie gorzej wypadają Piotr Konieczny na Loch Carron i Piotrek Marchewka na Lake of Menteith.
Pierwszy przegrywa ze Szwedem Nillsenem 1-0 a drugi remisuje z Portugalczykiem, ale niestety 0-0. Straty więc są spore i drużynowo po pierwszej turze Polska jest dziewiąta. W drugiej turze jest znacznie lepiej. Swoje sektory zaliczają kolejno: Piotrek Marczewka na River Tay – cztery ryby i drugi w sektorze, Artek Trzaskoś na Loch Leven – jedna ryba(partner 2) i piąty w sektorze. To jezioro „zalicza” tylko 6-ciu zawodników na 24-ch startujących.Na Loch Carron Staszek Guzdek łowi jedną rybę(partner 3) i jest 17-ty .Piotr Konieczny na Loch Awe też jedną rybę(partner 1) i zajmuje 5-te miejsce w sektorze. Tu również tylko 6-ciu zawodników łowi ryby.I wreszcie na Leke of Menteith Grzegorz Gołofit łowi dwie ryby(part. 5) i jest 17-ty. Była to najlepsza tura w wykonaniu naszej drużyny. Indywidualnie Artur Trzaskoś po dwóch turach zajmował 3-cie miejsce a drużyna awansowała na 5-tą pozycję w klasyfikacji generalnej zawodów z niewielką 10-cio punktową stratą do drugiej Finlandi. Prowadząca drużyna Francji wydawała się już poza zasięgiem.
Jeszcze tylko szybka kolacja, potem odprawa drużyny podczas której wszyscy rejacjonują swój dzień na łowiskach, jakie muchy były najskuteczniejsze, jakie techniki jakie sznury , zaznaczanie kolejnych „miejscówek” na mapach jezior oraz ogólna analiza każdego łowiska. Atmosfera w drużynie jest znakomita ,mamy świadomość że mogło być lepiej , ale wiemy też że cały czas mamy duże szanse na medal.Jest póżno więc tylko Łukasz Ostafin idzie „ do roboty!” – chłopaki na rano zamówili sporo much, a reszta spać. Jutro o 5.30 pobódka.
Wtorek – drugi dzień Mistrzostw
Dzisiaj czeka nas tylko jedna tura,po południu mamy wolne.Jak zwykle pilnujemy z Piotrem Pszczólkowskim by wszyscy odjechali na swoje tury właściwymi autobusami potem również wsiadamy do auta i jedziemy wraz z Markiem Walczykiem „szpiegować konkurencję”.Jaki będzie ten dzień?
Znowu nie był najlepszy.Staszek Guzdek nie łowi ryby na River Tay i chociaż „odpala” trzy kamizelki ratunkowe dostarczane skrzęknie przez sędziego stanowiskowego to i tak nie może dosięgnąć ryb które żerują po drugiej stronie rzeki. Jest to już trzecie zero na tym stanowisku, a do końca zawodów zostanie złowiona tu tylko jedna ryba.Nie radzi sobie też na Loch Awe Piotrek Marchewka,(partner 0) dzisiaj zaliczy tu ryby 8-miu zawodników.Bardzo żle wypada Piotr Konieczny na Lake of Menteith . Włoch Soldarini „masakruje „ Piotra 6-0 .Tu ryby zaliczy 18-tu zawodników a Włoch ze swoimi rybami plasuje się na drugim miejscu w sektorze. Piotr miał by większą szansę na złowienie ryby gdyby nie jego pech.W czasie gdy wpłyneli na stado żerujących ryb i Włoch w kilka minut złowił 4 ryby , a jeszcze parę mu „spadło”, Piotr był zmuszony zmienić cały przypon po wyholowanym dopiero co szczupaku . Teraz dobre wiadomości. Bardzo dobrze radzi sobie Grzegorz na Loch Leven, z jedną rybą ( part.1)zajmuje 5-te miejsce a Artur na Carron z trzema rybami jest 6-ty (partner 2)w sektorze i w klasyfikacji indywidualnej po trzech turach dalej zajmuje bardzo dobrą lokatę. Jest czwarty z trzy punktową stratą do lidera , Ian’a Barr’a. Grzegorz jest 21-szy i pamiętając że trudne jeziora Awe i Leven ma już za sobą i złowił dwie ryby na Menteith z którym ewidentnie sobie nie radzimy, można liczyć na jego bardzo dobrą lokatę w klasyfikacji kńcowej Mistrzostw. Drużynowo spadamy na 6-tą pozycję a srtaty do prowadzących drużyn wydają się już nie do odrobienia.Pomimo kolejnego kiepskiego dnia nie załamujemy się. Z analizy wyników wynika że czołówka prowadzących drużyn zmienia się jak w kalejdoskopie po kolejnych turach zawodów a przyczyną są bardzo nierówne łowiska Mistrzostw ,są to Loch Awe i Loch Leven oraz rzeka Tay, na tych wodach zerowy wynik może się przytrafić dosłownie każdemu.Więc koncentracja jest pełna, jutro decydujący dzień i jeżeli nie popełnimy już żadnych błędów dobry wynik drużynowy jest cały czas możliwy. Na jutrzejszy dzień decyduję o wymianie Piotrka Marchewki, który miał łowić na Loch Leven i Carron na Marka Walczyka. Piotrek jest naj mniej doświadczonym zawodnikiem w drużynie i po dwóch nie zaliczonych turach nie ma już szans na dobry wynik indywidualny.Liczę na wieloletnie doświadczenie Marka w startach na tego typu zawodach oraz na fakt że Marek miał możliwość trzykrotnie obserwować zawodników łowiących na Carron,wiedział w których miejscach były łowione ryby, jakimi technikami oraz jak prowadzone były dryfy łódek. Te wiadomości połączone z dotychczasowymi doświadczeniami naszych zawodników którzy już tam łowili w trakcie zawodów powinny przynieść efekt w postaci dobrego wyniku sektorowego. Byliśmy też z Markiem nad Loch Leven gdzie widział dokładnie jedno z miejsc które John Mc Callum wskazał nam jako bardzo dobre łowisko.
Środa - trzeci dzień Mistrzostw
W turze porannej Piotr Konieczny na River Tay łowi jedną rybę i jest 12-ty w sektorze. Mogło być znacznie lepiej. Po wyholowaniu i podebraniu drugiej ryby silny prąd rzeki podcina Piotrowi nogi i stało się, zanim się pozbierał ryba już była wolna. Turę wygrywa Czech Martin Droz trzema rybami.
Na Loch Leven turę zalicza pięciu zawodników, niestety nie ma wśród nich Marka Walczyka.( partner 0) Wygrywa Szkot Dawid Chalmers trzema rybami pozostali łowią po jednym pstrągu.To samo spotyka Staszka Guzdka na Loch Awe,(partner 0) tu do wygrania sektora wystarczyło złowić dwie ryby.Bardzo dobrze wypada Grzegorz Gołofit na Carron. Cztery ryby ( partner 4)i piąte miejsce w sektorze . Artur Trzaskoś przegrywa co prawda łowiąc na Menteith ze Szkotem 3-4, ale trzy ryby dają Artkowi 6-tą lokatę w sektorze i rewelacyjną pozycję wyjściową do piątej tury w klasyfikacji indywidualnej. Po czterech turach zawodów jest drugi z jednopunktową stratą do lidera. Emocje sięgają zenitu.Artur w kolejnej turze ma łowić na Loch Awe, wiemy że jedna złowiona tam ryba daje Artkowi medal ,ale mamy też świadomość jak trudne go czeka zadanie . Do tej pory średnio łowiło tam ryby 8 zawodników na turę. Drużynowo spadamy na 8 pzycję.
O turze popołudniowej wolałbym nie pisać wcale. Honor drużyny ratuje Marek Walczyk jedną rybą złowioną na Carron,( partner 3) pozostali „walą” zera jedno po drugim. W tej turze Polska zajmuje ostatnie miejsce a w klasyfikacji końcowej Mistrzostw jedenaste.
Osobisty dramat przeżywa Artur Trzskoś, jego partner pierwszy losuje kapitana łódki i nie daje się przekonać by popłyneli na nasze miejscówki . Wywozi Artka w drugi koniec jeziora pozbawiając tym samym możliwości dopłynięcia do miejsc w których swoje ryby złowili na tym jeziorze Piotr i Grzegorz. Obydwaj nie łowią ryby w tej turze. Swoją szansę na bardzo dobry wynik traci też na River Tay nasz jedyny zawodnik który zaliczył wszystkie tury jeziorowe, Grzegorz Gołofit. W jego stanowisku przez pięć tur zawodów zostały złowione tylko dwie ryby.
Pokonały nas łowiska z wpuszczanymi tęczakami na których ewidentnie sobie nie radziliśmy. Organizator Mistrzostw wytyczając stanowiska na dolnym biegu rzeki Tay z góry skazał większość łowiących tam zawodników na porażkę. Niestety , stanowiska Staszka i Grzegorza nie „grzeszyły” zawrotną ilością ryb.
Wytyczenie do Mistrzostw Loch Awe i Loch Leven uważam za absurd. Łowiska na których średnio łowi ryby 7/8 zawodników na turę nie powinny być brane pod uwagę przy organizacji zawodów tej rangi.
Wyniki indywiduajne:
1. Ian Barr Anglia
2. Donald Thom Kanada
3. Christian Jadouille Belgia
4. Yann Caleri Francja
5. Calum Crosbie Szkocja
6. Artur Trzaskoś Polska
29.Grzegorz Gołofit
83.Piotr Konieczny
88.Piotr Marchewka
94.Stanisław Guzdek
Wyniki drużynowe:
1. Anglia
2. Francja
3. Szkocja
4. Finlandia
5. Walia
6. Czeska Republika
11. Polska
Andrzej Wawryka
Post został pochwalony 0 razy
|
|