tonkin
stary wyga
Dołączył: 18 Sie 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Kotlina Klodzka
|
Wysłany: Pią 1:56, 15 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Mala historia tonkina dla wszystkich starszych i mlodszch Kol,Kol. forumowiczow.
Powroce do tematu poruszonego powyzej przez Kol. Miecznika o uzywaniu blyskow.
Moj Ojciec (teraz 83 tata) wedkarz uniwersalny, potrafil sie w kazdej sytuacji znalezc jednakze nie przepadal za muchowka, ktora wymaga byc w ciaglej akcji, jest jednak lepszy odmnie (potok 3,5 kg) ale... na ´meeps´a.
A wygladalo to tak. Na Bialce Ladeckiej obowiazywala w owczesnym czasie mucha bez jakiegokolwiek obciazenia nie wspominajac o spiningu.
Ja od dwoch sezonow polowalem na kropkowanego ktory wychodzil z zegarkiem w reku ok. pol godz, przed zachodem slonca z dziury(ok.2m) na plytsza wode i zerowal. Wszystkie mniejsze pstrazki znikaly natychmiast z jego rewiru. Osobnik ten byl bardzo trudny do zauwzania poniewaz wychodzil b. pozno przy zmroku i wygladal jak jasny kamien. Przy wprawnym oku mozna bylo dostrzec, ze kamien ow porusza sie, raz w prawo , to w lewo, w gore albo w dol rzeki.
Nie mialem mozliwosci Tego osobnika skusic na moja watla mokra, raz tylko jedyny zaatakowal i niestyty wypial sie (brak doswiadczenia, przy samym widoku juz drzaly kolana).
W tym jednak sezonie nastapila zmiana przepisow i udostepniono na Bialce stosowanie blysku.
O istnieniu tego pstraga wiedziala z moich opowiadan cala rodzina i znajomi. Odwiedzalem Jego codziennie (ok.20 km jazdy "Komarkiem" w jedna strone).
Pewnego dnia moj Ojciec powiedzial dzisiaj jade z toba ze spiningiem.
Kropkowany nie zdazyl jeszcze wyplynac na plytka wode i juz wisial na wedce mojego Ojca.
Postawilem wtedy po kilku dniach mojemu Ojcu warunek: jak chcemy jezdzic razem na ryby musisz uzywyc muchowki. Przez nastepne dwa dziesieciolecia bylismy razem na pstragach kilka razy.
W trakcie tylko tego jedynego sezonu zostaly "wybrane" wszystkie dorodne kropkowane, reszta zostala niemilosiernie skluta majac niewielka szanse na przezycie.
Z tego tez powodu i od tegoz czasu /lata srodek 70-tych/ jestem zwolennikiem klasycznej muchy zgodnie z przepisami lat 60-70-tych.
Z perspektywy czasu /jak Kol Miecznik/ mam prawo do oceny obecnej sytuacji stanu Naszych wod, jak tez prawo krytyki obowiazujacych przepisow, ktorych jako swiadomy czlonek spoleczenstwa przestrzegam, wyrzekajac sie jednak swiadomie z mozliwosci wykorzystania przyslugujacego mi w pelni prawa stosowania przeze mnie pewnych metod polowu.
ps.
CO SLINA NA JEZYK PRZYNIESIE ? - Bardzo istotne dla mnie zdarzenie ktore zawazylo na moim podejsciu do sportu muchowego.
Dziekuje za poswiecenie drogocennego czasu przeznaczonego na moja lekture.
Ojciec moj zlapal tez wiekszego klenia niz ja, na czeresnie, w samo poludnie na komiczny zestaw ktory jak zobaczylem to wybuchnelem smiechem. No coz ! W tym przypadku uczen nie pobil mistrza!
tonkin.
Post został pochwalony 0 razy
|
|