Józef Zając
ja tu tylko sprzątam
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:43, 04 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Zbyszku - wiem, że przylgnęła do mnie taka łatka, ale akurat w tym wątku, o ile pamiętam, nie krytykowałem nikogo. Raczej starałem się wskazać mankamenty obecnie istniejących przepisów w organizacji sportu wędkarskiego w ogóle, w tym - o systemie dopuszczania do startu w muchowym GP. "Lunch packetu" użyłam, jako argumentu w polemice z Jurkiem, a nie po to, aby się wyżyć na Piotrze. Choć - Bogiem a prawdą - słyszałem wiele komentarzy na temat tych nieszczęsnych bułek i od kolegów i od sędziów... Ale zostawmy to.
Przy każdej okazji podkreślam, że nie mam ambicji dochrapania się do kadry, tak więc nikt nie powinien mi zarzucać działania we własnym interesie. A jednak - kilka postów wyżej dowiedziałem się, że kieruje mną chęć odwetu, "vendetta" jak również próba dowartościowania siebie poprzez dokopywanie innym. I to mówi kolega, który doskonale zna moje poglądy odnośnie zawodów, kadry, eliminacji - ba, rok temu, jadąc na JLŁ, przegadaliśmy całą podróż do Ustki na temat różnych wariantów ograniczenia liczby zawodników w GP. Rzucaliśmy rożne pomysły, jak zrobić, aby z jednej strony umożliwić rozgrywanie zawodów w miarę równych warunkach, na w miarę jednakowych stanowiskach, a jednocześnie nie zamykać dopływu świeżej krwi. A z drugiej - aby silne okręgi miały adekwatną reprezentację w tych rozgrywkach. I dziś, po roku dowiaduję się, że to wszystko było powodowane chęcią zemsty, dowalenia komuś, pewnie jeszcze zawiścią i Bóg wie czym... Ale dobra, zostawmy ...
Rok temu, po "Łupawie", toczyła się na tym forum dyskusja w tej samej sprawie. Padały różne pomysły, grzały się głowy. Niby nie doszliśmy do żadnego konsensusu (brrr, ale brzydkie słowo , niemniej, ludzie odpowiedzialni za sport dostrzegli problem i pewne zmiany poczyniono. Oczywiście - nie załatwiają one wszelkich problemów naszego sportu i konieczna jest ich kolejna weryfikacja.
Osobiście, najbardziej przekonuje mnie model czeski - bardzo mocne ograniczenia liczby startujących w "ekstraklasie", co pozwoli na rozgrywanie większej liczby zawodów w bardziej różnorodnych łowiskach. Trzeba koniecznie wyrwać zawody z tego kieratu: Dunajec - San - San - Dunajec, z doskoku Wisła czy Łupawa. Bez ograniczenia liczbowego startujących jest to niemożliwe. Tu zdaję sobie sprawę, że kręcę bicz na siebie, bo prawdopodobnie, z takich czy innych względów byłbym skazany na "drugą ligę". Ale - celem rozgrywek GP Polski powinno być nie to, że jakiś tam Zając czy inny Łukasik (Łukasz, wybacz chce się spotkać i połowić w towarzystwie najlepszych, ale właściwa selekcja do kadry przeprowadzana w możliwie optymalnych warunkach.
Trzeba zmusić naszych pretendentów i kadrowiczów do bardziej kreatywnego łowienia, na coraz to innych łowiskach. Bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w nasze, polskie łowienie wkradła się duża porcja rutyny: "... A 24? No to wejdziesz za te dwa kamienie i po lewej masz prądzik, płańkę na środku sobie odpuść..."
Zbyszku - daleki jestem od krytykanctwa, wierz mi. Doceniam wysiłek, jaki Ty, Piotr, czy Artur wkładacie w organizację zawodów. Z drugiej jednak strony - trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że macie, jako organizatorzy bardzo niebezpieczną broń w ręku: możecie w każdej chwili powiedzieć: - a ja mam to w d...ie, nie będę robił zawodów... I okazuje się, że nasz kochany Związek nie jest przygotowany na taką sytuację. Patrz wyżej - post Piotra. Mam nadzieję, że to tylko jego ponury żart. Ale przecież taka, hipotetyczna sytuacja jest możliwa. I co wtedy? No cóż, może kadrę np. typować trener, może byłyby jakieś inne rozwiązania. Niemniej, wszystkie tego typu, jak i inne ewentualne pułapki winny być przewidziane, bo potem - mamy to, co obecnie.
Nie zgadzam się z argumentami kolegów, że zamiast ograniczać liczbę startujących, należy tworzyć nowe łowiska. Tego się po prostu nie da. Możemy co najwyżej urządzić jedno czy drugie łowisko tęczakowe na jakichś stawach, natomiast rzek mamy tyle, ile mamy. Wiele z nich, pod względem rybostanu, nadaje się na zawody już w tej chwili, inne wymagałyby roku, dwóch mądrego gospodarowania. Do "zagospodarowania" przez sport, jest cała Kotlina Kłodzka, Bóbr, może nawet rzeczki Roztocza. Tylko - podstawą jest mała liczba startujących i "bat" na lokalnych włodarzy, aby się nie migali od organizacji zawodów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|